Dzisiaj mój młodszy skarb wraz z tatusiem wzieli udział na imprezie rowerowej... trafili tam troszku z zaskoczenia gdyż zapisalam ich wczesniej i dopiero wczoraj wymoglam udział na zakończenie lata... Marta wciaż siedzi z nosem w książkach. Lato przeleciało obok niej niewiadomo kiedy ... a mój mąz wciąz tylko praca - dom - remont i tak codziennie. Oboje nie byli zachwyceni pomyslem ale dali się namowić i dzisiaj rano o 9.00 wystartowali. Po objechaniu trasy spotkaliśmy się w miejscu gdzie impreza trwała nadal. Martusia prawie płakała ze złości ale w opinii innych świetnie sobie dawała radę na trasie. I chyba po odpoczynku miala nieco mieszane uczucie...bo chociaż wycieczka męcząca to jednak wrażenia byly swietne:)
Moja "kolarka" Martusia - po raz pierwszy na rowerze
Moniczka z tatusiem :)
Tak czy inaczej...GRATULUJEMY tatusiowi i Martusi że pokonali trase z honorem nie schodzac z roweru:)
NOOOO ŚWIETNIE!
OdpowiedzUsuń