szczególnie Joy, któremu wydaje się że wciąż jest małym pieskiem i pcha się na kolana jakby ważył 5 kg a nie prawie 50kg:)
Fiona natomiast "nie ma czasu" ... jej "miłość" jest wybuchowa... Monika zostaje wylizana czy tego chce czy nie, 3 minuty na przytulanie i Fiona biegnie dalej... w końcu tyle się dzieje w domu i dookoła niego:)
Wesoło nam z tymi futrzakami:)
Nie ma to jak domowa dogoterapia. Zresztą mina Moniki mówi sama za siebie. Macie urocze pieski. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa mam jednego psa- kundelka. Wystarczy, że wrócę do niego po dniu w szkole, to "wita się " ze mną jak po tygodniu nieobecności :) kocham pieski. Monika ma bardzo ładne :)
OdpowiedzUsuń