Monika skończyła zajęcia, umyła ręce (nie trzeba jej o tym przypominać:) i zgłosiła się do pracy
wyciskała ciasto aż miło było patrzeć:) nawet na moment nie poprosiła o pomoc... a później spokojnie zabrała się za przeplatanie ... w pełnym skupieniu
Tak przygotowane "warkoczyki" przejęłam do smazenia bo jeszcze jest zbyt wczesniej by Monika sama pracowała przy ogniu, gazie...a już napewno przy gorącym tłuszczu. Dzięki tej części miałam swój udział w produkcji smakołyków. Odsączone faworki oddałam Monice a ta posypała wszystkie dokładnie cukrem pudrem
A później zaprosiłyśmy babcię i zorganizowałyśmy sobie przyjęcie przy kawusi :)
SMACZNEGO !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
bedzie nam miło jeśli napiszecie kilka słów od siebie....ZAPRASZAMY