Monia wstała o 4.20 - sama. Kiedy zeszłam po 5.00 by ja obudzić, ta właśnie stroiła się przed lustrem. Te pobudki są zdecydowanie za wcześnie ale pewnie minie jej po kilku dniach:)
Przyjazd autobusu planowany był na 6.50 ... niestety pierwszy dzień, roboty na drodze, deszcz i ogólne zamieszanie - dziewczynki zostały odebrane coś 7.20. Widziałam że Marta przemoknięta i zmarznięta miała już dość tej "siostrzanej opieki" jaką miała zapewnić Monice podczas transportu :( a Moni nic nie przeszkadzało ... Nawet to, że kiedy trzymając parasol zasłoniła mi drogę i wózek uderzył w chodnik, ona sama wyskoczyła z niego jak z procy niemal wprost do kałuży... Troszku poobijana, z obdartą lekko dłonią uparcie nadal czekała na transport...Nie chciała słyszeć o powrocie do domu aby opatrzeć tą rankę i ewentualnie zmienić bluzę... No przecież autobus mógłby w tym czasie nadjechać a jej nie będzie... Proponowałam kilkakrotnie że zawiozę je dzisiaj samochodem... ale co to za frajda jeździć z mamą ...
Kiedy już odjeżdżały to nawet "pa mamusiu" nie usłyszałam ... Wiem że obie były przejęte bo znalazły się w nowej sytuacji, więc wybaczam:)
Marta rozpoczęła szkołę od drugiej lekcji ... na pierwszą dzisiaj nie zdążyła i nie była z tego faktu zadowolona. Około 8.30 zadzwoniła do mnie opiekunka z autobusu z informacją ze Monika dotarła szczęśliwie i zadowolona jest właśnie na swoich zajęciach ... wróci dzisiaj nieco wcześniej, pierwszą turą... Jak ja Pani dziękuję za ten telefon :) Kilka oddechów i zapewnianie siebie "będzie dobrze" ...
Nic dzisiaj nie zrobiłam...cały czas siedzę i patrzę na zegarek... za 40 minut wyjdę po Monikę... zaraz skończy lekcje i wsiądzie do autobusu :)
Monika odebrana kilka minut po 14.00 :) Już gdy wychodziła z autobusu było widać że jest strasznie wymęczona ale twarda bestia twierdziła że wszystko jest OK. Szkoła fajna, lekcje fajne, pani Monika (opiekunka) bardzo miła i fajna...słowo "fajny" pojawiało się w każdym zdaniu :) Monika nadawała cały czas aż przyznała, że chce jej się spać i zachęcona położyła się "na chwilkę" Chwilka trwała 2 godziny :)
Jestem taka dumna z CIebie MOnisiu.. wiesz.. ja zawsze wiedziałąm ,że dasz radę :-)) Pani Renaciu strach ma zawsze wielkie oczy ale Monisia to juz coraz doroślejsza jednak jak mawia moja mama -nam matkom ciężko jest przywyknąc ,że dziecko taks zybko rosnie.. :)) buziakii kochane :* i zapraszam po kalendarze do siebie na nowy rok :*
OdpowiedzUsuń